Moja Kennedy I love my friends ma miękką głowę
Wszystkie Bratz mają twarde łby.
Ciemnienia Kennedy też nie zauważyłam, ale kiedyś w zacnym zestawie kupiłam sobie zieloną Nię. Nie była poplamiona, pomalowana czy odbarwiona, po prostu cała była pokryta dziwnym, zielonym nalotem, na który ani mycie ani inne działania nie działały. Miałam ją wyrzucić, ale wyszło na to, że wylądowała na kilka miesięcy w szufladzie.
Sucho tam było, w miarę ciepło, światło nie dochodziło, nie miała na sobie żadnych specyfików, a kiedy ją wyjęłam to zgłupiałam bo nagle miałam w rękach lalkę, której nigdy wcześniej nie widziałam - zielony nalot ZNIKNĄŁ. Skąd się wziął i czemu znikł nie wiem.
Dziwne twardnienie zauważyłam na Bratz, ale nie głów a włosów.
Stałych rezydentek mam około 30, przewinęło mi się pewnie około setki dorosłych i kilkanaścioro dzieci. Z włosów tych, które dorwałam jako "prawie nowe" jestem zadowolona - miękkie, jedwabiste i ładnie się układające. Jak wyglądają ich włosy czesane i kołtunione to chyba każdy wie.
Na te wszystkie trafiły mi się trzy z twardymi włosami. Ohydne w dotyku, sztywne druty - jedna bratz kidz w ogóle nie wyglądała na czesaną, a włosy były czymś ekstremalnie dziwacznym. Mycie, odżywka, wrzątek, zmiękczanie nie miało na ich stan żadnego wpływu.
Przy czym bardzo podobną (nie wiem czy tą samą, bo marnie mi idzie nawet identyfikacja tych, które lubię, a co dopiero tych, na które nie zwracam specjalnej uwagi) puściłam w świat kilka miesięcy wcześniej i jej włosy były normalne mimo, że trochę wynaciągane.
Nie wiem na ile to jest w temacie, ale włosy Steffi Love brunetki, model mi bliżej nieznany z początku lat 00 dość często spotykam ją w lumpach i zdarza się, że ma włosy czesane i mocne, nieczesane i mocne, a mojej kiedyś przypadkiem kupionej w stadzie rozpadały się przy dotknięciu palcem jakby były utlenione.
Stawiałam na to, że to jakieś warunki środowiskowe i reakcje chemiczne ze składnikami łebków/włosów, ale jeśli lalki sprzedane, kupione, przetrzymywane i przekazane dalej różnią się konsystencją, to nie wiem o co chodzi.
Może za każdym razem receptura mikstury stwórczej trochę się różniła, a skamienienie skalpu zachodzi tylko w jakichś konkretnych okolicznościach tylko u egzemplarzy, które zawierają "coś"?