Śliczna jest, niemal idealna, jak sprzed lat, drobne niuanse absolutnie nie psują całości, jest chyba nawet lepiej, niż moglibyśmy się spodziewać/zakładać. Nasze laleczki po latach nie straciły blasku, wciąż bije od nich te uderzenie kolorów, cały Splendor, nie mniej odświeżona w pudełku jest niczym przeniesienie się w przeszłość, lalka w stanie idealnym, fabrycznie nowiutka, ciepła, jak chrupiący chlebek dopiero wyjęty z pieca, ciekawe, czy do tego pachnąca charakterystycznie. Ten, kto nabył klasyczną pierwotną wersję w stanie idealnym, lub nawet pudełkowym, to może większej różnicy nie odczuje, ale moja kruszyna po przejściach wobec tej nowej wersji w pudełku jednak ujawnia swój przebieg. Ja czasami sobie żartuję, że te same lalki wracają do mojej kolekcji w nowej formie, puszczając takie oczko odświeżenia. Bywało, że sprzedałam jakąś staruszkę komuś na repaint i dokładnie ten sam, bądź podobny model za chwilę spotkałam/nabyłam w lepszym stanie, jakby wracała dokładnie ta sama lalka, ale w lepszej kondycji.
Czarna dziękuję za poradę w kwestii włosów. Ja swojej Totallitce wrzątkawałm fryzurkę, aby odzyskała blask, ale nie wiedziałam, jak się zabrać za fale. Chciałam jej zrobić kilka drobnych warkoczy, wtedy pewnie miałaby sianko, taką trwałą ondulację, a raz jeden, jak robiłam Skipperce Anglezy, to ostatecznie otrzymałam Afro, mogę się podzielić, jak zrobić dość ciekawe lalkowe Afro
, samą Skipperkę wysłałam w świat, chociaż w nowej fryzurze było jej całkiem twarzowo.