Dla mnie lalki były formą ucieczki od rzeczy, które mnie stresowały. Jak się w nie wciągnęłam, to byłam jeszcze w swoim poprzednim związku. Mój były tolerował nowe hobby, ale próbował sobie tłumaczyć (niemal litując się), że pewnie w dzieciństwie mi brakowało i próbuję sobie teraz nadrobić. Czasem rzucał jakiś denny komentarz na ich temat, ale nic, co by było konstruktywne. Lalka, to lalka, nie ważne, czym się od siebie różniły, nie zauważał tego, narzekał tylko na ceny tych modeli, które mi się podobały
Nasz związek się ciągnął dalej bez żadnych perspektyw, a lalek w moim pokoju powoli robiło się więcej. W pewnym momencie zaczęłam odnosić wrażenie, że one mnie bardziej rozumieją, niż on...
Rodzice na początku gadali, że zajmuję się głupotami, ale w obecnej chwili, nie mówią nic na ich temat. Chyba się przyzwyczaili...
Bardziej im przeszkadzają szczury, bo lalki przecież nie brudzą.
Siostra (młodsza o 12 lat) na początku się próbowała dobierać do mojej kolekcji, na szczęście obyło się bez zniszczeń, chociaż potrafiłam wychwycić, że ta jest poczochrana, a tamta stała pięć centymetrów dalej. Teraz już dumnie wyrosła z lalek i ma swoje "nastoletnie" zainteresowania
Większość moich znajomych nie ma pojęcia, że mam takie hobby. Raz mi się zdarzyło zaprosić znajomych do pokoju, jak organizowałam ognisko i chcieli zobaczyć szczury i zeberki. Zupełnie zapomniałam o zbiorowisku na szafie. Koleżanka była w szoku, że mam ich tyle, ale nie było żadnego oceniana. Bardziej odczułam to, jako, że była pod wrażeniem ich ilości i różnorodności. Jakiś czas temu na jednej domówce robiłyśmy sobie przegląd z googla moldów Monster High.
Mam jeszcze jedną nie-lalkową koleżankę, która lubi robić zdjęcia i chętnie się widzimy z moimi lalkami i jej aparatem. Z tym, że znałyśmy się już dużo wcześniej i na bieżąco widziała, jak wpadam w to hobby od samego początku.
Oficjalnie mówię, że robię i zbieram miniaturki. To lepiej brzmi
Z największej rury jednak walnęłam do chłopaka, który mi się podobał...
Wyciągnęłam go na spotkanie lalkowe i musiał się zmierzyć ze mną od tej strony.
Uznałam, że jak ma mnie to skreślić, to lepiej na samym początku.
To był dobry ruch, bo coming out miałam już za sobą, a iskrzyło między nami dalej.
Mam w nim ogromne wsparcie, rozmawiamy o wyglądzie lalek, gadam mu o moldach, rodzajach ciałek, stara się nawet to zrozumieć, ale jest to za dużo rzeczy na raz
Zdarza się, że siadamy w salonie, on szyje jakieś swoje rzeczy (odtwórstwo i larping), a ja wszywam włosy lalce, pijemy herbatkę, słuchamy muzyki i tak nam wieczór błogo mija...