Wpływ lalek na nasze życie.

Luźne rozmowy o lalkach
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ila_214
Posty: 139
Rejestracja: 10 maja 2013, 11:48
Lokalizacja: Północ DW.
Kontakt:

Wpływ lalek na nasze życie.

Post autor: ila_214 »

Na wstępie zaznaczę, że komplenie nie wiedziałam, w którym dziale zamieścic temat. Dawno, oj dawno, dawno, dawno nie pisałam nic na forum, więc miałam pewne obawy, co do poprawności zamieszczenia tych kilku zdań ;). Modzi czuwają zapewne (jak zwykle), więc w razie "w" proszę o przeniesienie go w stosowne miejsce.

Powodem dla którego zdecydowałam się odezwać po tak długiej przerwie był fakt, że za kilka godzin moje życie zmieni się jeszcze bardziej, a żeby nie powiedzieć, całkowicie. Oczywiście mam na myśli otworzenie sklepu (jutro firma zacznie już istnieć urzędowo ;) ), przyszłe zmiany, jak i jeden, prosty fakt - lalki stały się dla mnie nieodłączna już cześcią życia.

Teza zawarta w temacie miała brzmieć "Wpływ lalek na nasze życie. - Kim byliśmy, a kim jesteśmy teraz dzięki lalkom?" Niestety nie zmieściła się ;).

Pamiętam dokładnie jak 13 lat temu podejmowałam pierwszy raz temat BJD. Dla tych, którzy nie wiedzą, trafiłam na “te” lalki zupełnie przypadkowo, szukając odpowiednich rastrów do posiadanej przeze mnie wersji "Photoshopa'" .. Znalazłam wtedy na blogu pewnej francuzki, volksowe 25, a moje oczy wlepiły się w cudownie-magiczny-i-jakże-egzotycznie-brzmiący napis "Dollfie". I tak się zaczęła cała "grzebanina".

Domyślnie chciałam zrealizować w tych maleńkich volksiakach całą plejadę moich komiksowych postaci, ale kręcąc się dalej w temacie, doszłam do wniosku, że coś, co nie ma nawet 50 cm, nie pociaga mnie na tyle, by inwestować w to pieniądze. Zresztą jako 14 latka miałam ich niewiele, pomijając już moje skomplikowane życie rodzinne.

W wieku 16 lat udało mi się wyjechać do UK po raz pierwszy, gdzie pracując sezonowo, zarobiłam na swoją 1 lalkę, Avar'a (którego wszyscy dobrze pamiętają i moje zakręcenie jego osobą ;). ) Nie była to praca marzeń, ale przy tej cholernej taśmie produkcyjnej trzymała mnie właśnie myśl o kupnie lalki. Żyłam nią, tym bardziej, że pomagała mi odreagować coraz bardziej nieprzyjemną sytuację domową. I nim się spostrzegłam, wszelkie “zło całego świata” przestało do mnie docierać, gdy tylko zaczynalam myślec o lalkowaniu.

Teraz, na przestrzeni lat, gdy wspominam jak np. uczyłam się do egzaminu poprawkowego i w ten sam dzień przyszło mi pudło z Avarem.. Uwierzcie, było ciężko nie zaglądać pod łóżko ;p. Do 4.30 nad ranem siedziałam na pudle (tak, dobrze przeczytaliście) z zeszytem w ręku, depcząc prawą noga kilka podręczników, by o 4.45 otworzyć znów wieko "trumienki", wyjąć CoA, wsadzić je w kieszeń i pognac na 5.45, na pociąg, zmierzyc się z egzaminem.

Oczywiscie zdałam (do tej pory nie wiem jakim cudem, bo myślalam o stylizacji Avka xD), ale zdałam.

Kolejne lata minęły mi pomiędzy nieciekawym życiem prywatnym (z którego byłby dobry "tasiemiec"), rozwijająca się chorobą, wraz z szeregiem powikłań oraz jeszcze bardziej beznadziejną sytuacją w domu, a .. bytowaniem z lalkami, głównie na tym forum.

Przyglądałam się, czasem aż nachalnie na to, co ze swoimi lalkami robia inni. Pamiętam moje początku na BJDreamie, starych userów takich jak "Fillia", "Kłak" (tak ,wiem, przez "q" było), "Syo", "Jenny- Rose", czy chociażby "Berniak". Pamietam, jak inspiracją dla mnie była "Luci", "dramy- lamy" , ale też to, w jaki sposób forum zmieniało się na przestrzeni lat. Jak zmieniali się ludzie, którzy tu są, co osiagneli.

Prawda jest taka, że mamy wielu wspaniałych, lalkowych "fachowców", wiele osób niesamowicie utalentowanych, a także, kilka naprawdę dobrze zapowiadajacych się młodych talentów.

Wcale nie mam zamiaru włazić komuś w tyłek tym, co napisałam - to moje własne spostrzeżenia ;).

Dziś mam 24 lata (w lutym, przyszłego roku 25), moja choroba po 8 latach od zdiagnozowania przyjęła już nowe formy i dzięki Bogu, na razie stoi w miejscu. W ciagu tego czasu, gdy stopniowo traciłam siłę, wiarę w siebie i tak naprawde nie miałam nikogo, zostały mi tylko lalki, których miałam ok. 20. Te kilka lat spędzone na realizowaniu lalkowych fanaberii, stopniowo przygotowywało mnie do oswojenia się z myślą, że w końcu pozostana mi tylko lalki, więc to, co robię, muszę robić jak najlepiej. I tak też się stało.

Zaczęłam małować, szyć, modyfikować, fotografować, stylizować, kreować .. robiłam wszystko, by znaleźc swoje małe “miejsce na ziemi” i choc na chwilę zapomnieć o całym syfie, który mnie spotkał. Nigdy nie byłam osobą za socjalną, a gdy wystąpiły pierwsze powikłania od mojego głównego schorzenia - praktycznie zamknęłam się w pokoju. Byłam tylko ja i lalki. To trochę ku przestrodze, ale jednak z happy endem, więc prosze sie nie bać;).

Tak naprawde, światełko w tunelu zobaczyłam dopiero jakieś pół roku temu, zupełnie przez przypadek, właśnie dzięki lalkom. Nie miałam za bardzo sił, by uczestniczyć w aktywnym zyciu "BJDreamu", nie mogłam nawet podnieść szklanki, ale wciąż czytałam o tym, co tu się ciekawego działo. Czasem też wrzucałam na FB fotki którejś z moich BJD i .. tak się jakoś złożyło, że odezwał się do mnie "znienawidzony znajomy", komentując "przy okazji" ową fotkę.

Gdybym miała opisywać całą tą historię, prawdopodnie nikt z Was nie uwierzyłby mi w to, co się stało, więc od razu, z miejsca napiszę:

Jedno zdjęcie lalki sprawiło, że nareszcie mam kogoś, kto pozwolił mi uwierzyć w siebie, "popchnął" (żeby nie powiedzieć "rzucił jak workiem kartofli" ;p ) we właściwą stronę i sam zainteresował się lalkami, na tyle rozumiejąc to hobby, że pod choinkę dostaję .. MNF ^^".

Piszę do Was z UK, nie mieszkam już w Polsce. Jestem pod wrażeniem tego, jak przez te kilka lat do szczęscia wystarczyły mi tylko BJD i tworzone o nich historie, a jak teraz, w ciagu paru miesięcy, byłam w stanie zrobić krok tak wielki, że aż się sama sobie dziwię :o.

Reasumując, BJD w moim życiu wprowadziły wiele zmian. Zaczęło się od myśli, swoistej "inspiracji", która przytłumiona tkwiła we mnie szmat czasu. Z niepewnej 16'ki, po ośmiu latach walki z samą sobą, otoczeniem i lalkami u boku, moje marzenia przestały być już tylko "pomysłami na życie", a stały się nimi. Teraz mam bogato wyposarzoną pracownie( na którą nareszcie mogłam sobie pozwolić) : różnej maści pastele, cleary, liquidy, w drodze jest areograf, nowa maszyna do szycia, materiały, alpaka, furki, syntetyki , a nawet soya ( -> meksykańska fala -> \o/ !!), pierdylion pędzelków, farb, dodatków ..

Jeśli ktoś kiedyś powie Wam, że nic nie potraficie, albo nie warto żyć marzeniami, czy się nimi karmić - nawet nie traćcie na tę osobe zimnego moczu ;).

Mam 24 lata, jestem lalkarzem i nie wstydzę się tego, jeszcze bardziej z lalkami wiążąc swoją przyszłość.

Ale dosć już o mnie (tak wylewna to już dawno nie byłam ; p), jak było w Waszym przypadku ? Czy lalki wprowadziły zmiany w Waszym życiu, czy też odbiły sie bez większego echa ? Może kogoś udało się uszczęśliwić za pomocą lalki ? A może przez pryzmat tego hobby nauczyliście się inaczej patrzeć na niektóre rzeczy ?

Opowiadajcie, zapraszam do dyskusji ;). Identyczną dyskusję zapodałam na BJD, ale czuję po kościach, że tu ludzie będą bardziej chętni do rozmowy ;).
"Ila, tak po prostu."
Obrazek

Awatar użytkownika
Balbinka
Posty: 1228
Rejestracja: 09 maja 2015, 12:57
Kontakt:

Re: Wpływ lalek na nasze życie.

Post autor: Balbinka »

Ila - cieszę się, że po wielu przejściach odnalazłaś swoją drogę życia i że praca łączy się z Twoją pasją :) To chyba najlepsze co może się w życiu przytrafić.

Ja jestem stosunkowo nowa w lalkowym świecie i oszalałam na punkcie Dyniaków, ale muszę przyznać, że w moim świecie lalki (pomimo szczerej do nich miłości) są na trzecim miejscu. Mam to szczęście, że podobnie jak w Twoim przypadku moja praca jest moją pasją. Kiedy wybierałam tę drogę, wiele osób pukało się w czoło twierdząc, że co można potem robić. Ale ja odnalazłam swoje poletko, swoje miejsce i działam. Sprawia mi to dużo radości, mogę się rozwijać, mam kontakt z ludźmi, ale żeby nie było za różowo to moja praca-pasja dostarcza mi też baaaardzo wielu stresów i frustracji. Ale na to się nic nie poradzi i pewnych rzeczy i ludzi się nie przeskoczy. Więc Ty pewnie też musisz się liczyć z tym, że coś Ci będzie szło nie tak jakbyś sobie zaplanowała, trafisz na jakiś dziwnych ludzi, ale najważniejsze to się nie poddawać i dalej dążyć do celu.

Teraz na przykład ograniczam swoje lalkowanie do tego forum i szybkich zakupów (jak coś okazyjnego wpadnie w oko) bo mam masę rzeczy z pracy do zrobienia. I... nie jest mi z tym jakoś źle. Projekty lalkowe, które mam w głowie nie uciekną, a projekty, które trzeba w pracy ogarnąć owszem mogą to zrobić i zwiać z przed nosa paskudnie... Ale wiem, że wrócę sobie w drugiej połowie grudnia do spokojnego lalkowania i będzie cudnie :)

Z drugiej strony równie ważne jest mieć przy sobie ludzi na których można polegać w każdej sytuacji i to chyba jest moja druga (jeśli nie pierwsza) pasja - o ile można tak to nazwać. Ale moja szeroko rozumiana rodzina (ta biologiczna i ta przyszywana = przyjaciele, którzy są w moim życiu już ponad 20) to to o co warto walczyć i zabiegać i utrzymywać kontakty. Także życzę Ci, abyś znalazła w swoim otoczeniu więcej wartościowych ludzi, na których można polegać :)

Mam nadzieję, że Twoje problemy zdrowotne się rozwiążą pomyśle i nie będziesz musiała już się po szpitalach "wylegiwać", bo z własnego doświadczenia wiem, że najlepiej na głowę to nie robi ;)

Trzymam kciuki bardzo mocno za powodzenie Twoje, Twojego związku i Twojego sklepu i pewnie będę do niego zaglądać :)
There is no emotion, there is peace.
There is no ignorance, there is knowledge.
...

Awatar użytkownika
Stary_Zgred
Posty: 2607
Rejestracja: 29 gru 2011, 12:58
Kontakt:

Re: Wpływ lalek na nasze życie.

Post autor: Stary_Zgred »

Temat rzeka :) Siedzę w środowisku lalkowym od pięciu lat i czuję się już w pewnym sensie staruchem, choć osób z dłuższym ode mnie stażem jest przecież sporo. Lalkozbieractwo zainfekowało mnie bardzo mocno. Przede wszystkim wiąże się to z potrzebą trzymania ręki na pulsie i sprawdzania co nowego dzieje się w lalkowym świecie. Wiedza przede wszystkim! Jeśli na rynku pojawia się coś nowego, to mam potrzebę zapoznania się z tym tworem, niezależnie od tego, czy zostanie on uznany za hit czy produkt zupełnie nieudany.

Gdzieś w podświadomości kryje się nadzieja na to, że któraś z firm wyda na świat takie zabawki, które, jak kiedyś Barbie, wstrząsną posadami lalkowego świata.

Czytam o zabawkach i lalkach z przeszłości, próbuję je zidentyfikować i zapamiętać, trochę jak archeolog i trochę jak historyk zabawkowej sztuki. Ta chęć dokopania się do wiedzy już we mnie nie osłabnie. Przetrwała 5 ostatnich lat więc przetrwa i dwadzieścia kolejnych.

Kolejny kamyczek do ogródka - uczucie do posiadanych zbiorów. Może nie miłość, bo to za duże słowo, ale ogromne przywiązanie i przeświadczenie o ich cenności. Żeby mój dom naprawdę był domem one muszą się w nim znajdować, muszą być w zasięgu ręki i wzroku. Witrynka z ulubieńcami to centrum mieszkania. Nie ma w tm głębszej symboliki, bo takie usytuowanie wyszło chyba samo z siebie, ale można uznać, że obecnie jest bardzo mówiące.

Lalkowi ludzie to z założenia "swoi". Swoi są nawet zanim się poznamy osobiście. Jeśli ktoś zbiera lalki, to mogę mieć pewność, że w wielu rzeczach mnie zrozumie, więc do niego lgnę, staram się obwąchać i wciągnąć na swoją orbitę. Nie zawsze się uda, ale to nie studzi zapału, bo ciągle pojawiają się nowi i nowi.
Obrazek

Awatar użytkownika
ila_214
Posty: 139
Rejestracja: 10 maja 2013, 11:48
Lokalizacja: Północ DW.
Kontakt:

Re: Wpływ lalek na nasze życie.

Post autor: ila_214 »

Dlatego właśnie lubię to forum bardziej, od BJDreamu, bo tu ludzie chcą rozmawiać i dla nich lalka to "lalka" .. Dziękuję za tak pozytywną reakcję !

Zgredzie, kiedyś miałam identycznie jak Ty jeśli chodzi o "ślęczenie" przy nowościach. Nie było dla mnie dnia, baa, czasem nawet godziny, bym nie siedziała przed ekranem komputera i nałogowo "wciskała f5" z nadzieją, że jest jeszcze jakiś temat, którego na BJDreamie nie przeczytałam, a raczej nie "wchłonęłam". Oj to samo tyczyło się blogów osób zwiazanych z lalkami.

A teraz ? Z czasem gusta wyrabiają się na tyle mocno, że człowiekowi po prostu nie chce się czytać, czy tez oglądac niektórych rzeczy. To wcale nie jest złe, a raczej pozytywne, bo przynajmniej wiemy, czego chcemy i zaczynamy sie kierować w jedną, najodpowiedniejszą dla nas samych stronę. Tak przynajmniej było ze mną ;). Czytam po prostu to, co naprawdę mnie interesuję (może dlatego, iż nowości same zaglądaja mi na skrzynkę mailową, hehe).

Bardzo spodobało mi się Twoje podejście odnośnie lalkarzy, to bardzo mądre słowa,jednak z racji mojej przezorności, nie potrafiłabym zaufać ludziom w ten sposób. Wiele widziałam, jeszcze więcej słyszałam, tym bardziej wśród lalkarzy, więc wolę najpierw posłuchać co/kto ma do powiedzenia, poobserwować i na końcu, jeśli ktoś/coś mnie zainteresuję, zacząć rozmowę ;).

Balbinko, dziękuję. Od razu powiem, że moja choroba nie jest uleczalna, a szpitale są nieodłączną częścią mojego życia, ale o tym innym razem. Bardzo przyjemnie czytało się to, co napisałaś. Mogłabyś o tym opowiedzieć szerzej ? Widać mamy kilka cech wspólnych. To niesamowite, jak ludzie czasem potrafią się odnaleźć przy kawałku plastiku, czy żywicy ;).

Zapraszam do konwersacji ;) !
"Ila, tak po prostu."
Obrazek

Awatar użytkownika
Balbinka
Posty: 1228
Rejestracja: 09 maja 2015, 12:57
Kontakt:

Re: Wpływ lalek na nasze życie.

Post autor: Balbinka »

Dziewczyny, jeśli chodzi o nowości to ja raczej jestem o tyle na bieżąco ile wyczytam tutaj i robię to raczej z zoologicznej ciekawości w stylu "i czego to ludzie jeszcze nie wymyślą". Lalko-historykiem jak Zgredka na pewno nigdy nie będę. Ale na prawdę szczerze podziwiam ludzi tutaj, którzy potrafią po najdrobniejszym (zupełnie dla mnie niezauważalnym) szczególe zidentyfikować lalkę i jeszcze dorzucić jakąś krótką notę "biograficzną" takiej panny. Jeśli chodzi o lalki to mam jakiś zdecydowanie większy sentyment do lalek kupowanych z drugiej ręki. Jakoś wydaje mi się, że mają więcej "duszy" niż nówki sztuki nie śmigane. Chociaż takie też mają niesamowity urok rozpakowywania z pudełka :)

Ila bardzo Ci współczuję paskudy (choroby), która czepiła się Ciebie tak permanentnie. Znam dwie niesamowite kobiety, które są bardzo poważnie chore, ale mają taki niesamowity dystans do siebie i swojego stanu, a dodatkowo taką radość życia i takiego zwykłego codziennego funkcjonowania, że staram się tego od nich uczyć, a dodatkowo dzięki takim osobom można z innej perspektywy spojrzeć na swoje problemy. Jedna z tych dziewczyn jest po przeszczepie nerki, a druga z podobną przypadłością, ale na szczęście w znacznie lepszym stanie. Niemniej obie na prawdę baaardzo wiele przeszły, ale były zdolne nauczyć się śmiać ze swoich dolegliwości i podchodzić z optymizmem do każdego następnego dnia, że i Tobie tego życzę.

Co do Zgredki to czytając to forum nie da się nie zauważyć, że ma niesamowitą łatwość nawiązywania kontaktów ;) (w czym wybitnie pomagają jej zdjęcia jej przecudnej urody chłopaków :P ) Takie podejście jakie ma Zgredka jest bardzo fajne, ale chyba nie sprawdzi się u ludzi bardziej zamkniętych w sobie.

Dobra starczy na dzisiaj tych wywodów :)
Trzymajcie się cieplutko i dobrej nocki :*
There is no emotion, there is peace.
There is no ignorance, there is knowledge.
...

Awatar użytkownika
Stary_Zgred
Posty: 2607
Rejestracja: 29 gru 2011, 12:58
Kontakt:

Re: Wpływ lalek na nasze życie.

Post autor: Stary_Zgred »

Balbinka pisze:Takie podejście jakie ma Zgredka jest bardzo fajne, ale chyba nie sprawdzi się u ludzi bardziej zamkniętych w sobie.
Hyhy, to jest akurat podejście autystyczne :P W necie poczynam sobie śmiało, bo nikt mnie tu nie widzi, a jeśli skomentuje na minus, to mam czas żeby przemyśleć odpowiedź ;)
W lalkowaniu najbardziej cieszy mnie chyba to, że zrzesza ogromne masy ludzi. Każda wizyta w sieci to potwierdzenie, że jest nas wielu, na wszystkich kontynentach i że ta liczba ciągle rośnie.
Krzepiące jest to, że mamy dla siebie otwarte forum. Bywa, że robi się na nim zastój (ale na taką przypadłość cierpią wszystkie fora świata), ale wystarczy, że pojawi się ktoś nowy, z dużym ładunkiem chęci, zainteresowań i już wszystko kręci się od nowa.
Obrazek

Awatar użytkownika
ila_214
Posty: 139
Rejestracja: 10 maja 2013, 11:48
Lokalizacja: Północ DW.
Kontakt:

Re: Wpływ lalek na nasze życie.

Post autor: ila_214 »

Bardzo ciekawe rzeczy piszesz Zgredzie i oczywiście zgadzam się z większoscią z nich, na swój mały zakręcony sposób ;), ale zaintrygowała mnie kwestia otwartości jeszcze bardziej, niż w Twojej pierwszej wypowiedzi. Automatycznie, na myśl przyszła mi moja ostatnia rozmowa z (użyję zmyślonych nazw, bo nie chcę podawać która to była firma, a chodzi jedynie o przykład).

Od półtora miesiaca korespondowałam z "Firmą X", by stać się ich agentem. Nie powiem, że było to dla mnie coś łatwego, raz, że używali do porozumiewania się ze mną translatora, a dwa, co chwilę zmieniali zdanie. Fakt faktem, zaczęłam podchodzic do nich od strony dyplomatycznej, na zasadzie "klienci z Polski czy też Europy będą bardzo zawiedzeni, jeśli w moim sklepie nie ujrzą Waszych lalek, na które tak bardzo czekają" (Tak, tak trzeba było w ten sposób rozmawiać).

I wyobraźcie sobie, iż po 1,5 miesiąca ów firma, gdy wszystko dopiełam na ostatni guzik i właśnie partiami wrzucam zdjęcia na strone i robie opisy cen, wysłała mi maila:

"Jednak rezygnujemy z Pani usług. Niestety mamy tak wiele zamówień w okresie świątecznym, że niewyrabiamy pracując 12 h , 7 dni w tygodniu. Nie mamy czasu na agentów."

A co ma piernik do wiatraka .. ? Tym bardziej, że przez te 1,5 miesiąca wyprówałam sobie żyły, by się mną zainteresowali. Nawet nie usłyszałam "przepraszamy".

Oczywiście starałam się wyjaśnic sytuację, ale wyszło na to, że zmarnowałam swój czas (nerwów nie liczę, bo odpowiadali na wiadomości, dopiero, jak przypomniałam im się ok. 2-3 mailami), a Firma X spaliła przysłowiowego “głupa”, nie mając na tyle jaj, by powiedzieć mi wprost, że współpracy, to jednak nie chcą.

Wspomniałam też o drugiej firmie, prawda ? No właśnie.

“Firma Y” nie robiła żadnych problemów (oferowały obie ten sam typ lalek). Już po pierwszej wiadomości do "Y" dostałam konkretną odpowiedź i to do tego, odliczając róznicę czasu, w 7 godzin ! Bardzo kulturalna PM'ka, po częsci skierowana do mnie (aż mi się miło zrobiło ;)), z zasadzami współpracy, regulaminem sprzedaży i cenami oraz prośba o dalszy kontakt.

Nie można było tak od razu ?

Tak więc z tej cennej lekcji wyniosłam potwierdzenie swojej teorii: Nie warto się zawsze starać, a tym bardziej na siłę, gdy lduzie nas ignorują - zwłaszcza dla innych. Lepiej od razu zrobić sobie "plecy" ;).

Reasumując, otwarcie na innych, jak i bycie jedną, wielka “lalkową rodziną” czasem zawodzi. Na szczęście, nie zawsze ;).

Ale za to dzisiaj rozbawił mnie Mój Luby i to tak serdecznie, że aż prawie popłakałam się ze śmiechu.

Dostałam avizo - komplet nici do maszyny, Angole uważaja, że paczka o wymairach 15x20 cm jest za duża, by ja dostarczyć i traktują jak pudło co najmniej 5 kg - więc pofatygowałam sie na pocztę. Rozmowa w aucie:

Ja: To napewno Twoja kurtka! Nareszcie ..
On: Też sie ciesze, juz mi w tych bluzach zimno było <duże, wielkie oczy, jak u Jelonka Bambi, pełne nadziei>
<wysiadam z auta, odbieram paczkę, już wiem, że to nici i wracam do auta, a Moje Szczęscie mówi: >

"Ale .. ale jak ja mam sie w "to" zmieścić .. ? To sie jakoś rozkłada .. ?"

Padłam ze śmiechu. Nie wiem, co mnie rozbawiło bardziej, czy ta wiara w głosie, że to jednak kurtka, czy całokształt sytuacji ;).

Balbinko, mam dokładnie takie samo zdanie o lalkach kupowanych z drugiej ręki, jak Ty. Zawsze staram się wyszukać nie tyle interesujące propozycje cenowe lalek, które mi sie podobają, jak właśnie ich "historię". Nie ma moim zdaniem nic piekniejszaego, jak nadanie lalce nowych walorów historycznych, zwłaszcza, jesli jej poprzedni właściciel - nie oszukujmy się, traktował ja jak “worek kaltofli”. Niestety takich ludzi jest wiele i osobiście uważam, że niektórzy nie powinni mieć lalek, zwłaszcza, przez przekonanie o “doskonałosci ich dzieła”, a każda próba "pomocy" (nie mówię to u surowej krytyce, czy też powszechnie rozumianym "hejcie") odbija się od nich, jak “piłeczka kałczukowa od betonowej ściany”.

Ech .. szkoda lalek, ale zdążyłam się już nauczyć kolejnej rzeczy: z lalkami jest jak z ludźmi - na siłę nie ma co się protegować ;)

Skarbie, dziękuję za słowa otuchy, ale aż takim "jajkiem" nie jestem. Choróbkso mam straszliwe, jednak tak, jak podałaś na przykładzie Twoich zanjomych, doceniam nawet takie pierdoły w życiu, jak kałuża po deszczu, czy kolor kory drzewa w parku. Nie czuje się się ofiarą, choć czasem jest mi ciężko. Ale na żale i wieczne udręki szkoda mi po prostu czasu, tym bardziej, że przeznaczając każdą chwilę na łzy, mogłabym się w niej po prostu uśmiechnąć, więc wniosek nasuwa się sam ;).
"Ila, tak po prostu."
Obrazek

Awatar użytkownika
astridnat
Posty: 1052
Rejestracja: 25 mar 2012, 02:01
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: Wpływ lalek na nasze życie.

Post autor: astridnat »

Mnie się wydaje, że lalki sporo zmieniły w moim życiu. W pewien sposób nadały jakiś sens i kierunek mojemu życiu. Wcześniej mi tego brakowało. Po powrocie z pracy nie miałam ze sobą za bardzo co zrobić, czytanie książek i oglądanie filmów mi nie wystarczało. Pojawiła się pierwsza lalka i tak zaczęło się dziać. Najpierw zszywanie prostokątów na ubranka, a później stopniowo coraz ambitniejsze projekty. Dzięki lalkom ciągle się rozwijam - zdolności krawieckie i stolarskie, tworzenie miniatur (Tylko szewc wciąż ze mnie mierny:P). Poza tym dla mnie lalki są nierozerwalnie związane z blogiem - i tu też w przeciągu tych kilku lat bardzo się rozwinęłam podchwyciłam trochę html, liznęłam cssa. Teraz już nie mam takich dni, że wracam z pracy i nie mam co ze sobą zrobić. Mam konkretne cele na przyszłość krótkoterminowe i dalekosiężne związane tym hobby.

Poznałam też mnóstwo wspaniałych ludzi tu na forum i w świecie blogowym. Oczywiście wiadomo, że z ludźmi bywa różnie. Nie można mieć świetnych relacji ze wszystkimi.

Ilu, życzę Ci mnóstwo zdrówka, sama walczę ze swoim, więc jestem w temacie, że tak powiem.
Obrazek

Awatar użytkownika
ada.otto
Posty: 115
Rejestracja: 30 gru 2014, 21:36
Lokalizacja: Leszno, Wrocław
Kontakt:

Re: Wpływ lalek na nasze życie.

Post autor: ada.otto »

niedługo stuknie mi roczek (27 grudnia) odkąd wyciągnęłam z szafy moje stare lalki i zaczęłam je odświeżać. W planach miałam tylko je umyć, uczesać i wykorzystać jako modelki do wydzierganych ubranek. I tak było do 4 lutego. Nigdy nie zapomnę tej daty, bo wtedy zachorowała moja babcia. Na początku była rwa kulszowa i nikt nie spodziewał się, że później się przewróci, złamie obojczyk i pęknie jej ta "żyłka" w głowie, która często pęka starszym ludziom przy złamaniach. Babcia często mówi od rzeczy, nie jest w stanie sama się położyć, usiąść a tym bardziej chodzić. Od tego momentu w rodzinie zaczęły się kłótnie i spory, bo babcia mieszka z dziadkiem - mają mieszkanie i nawet sporo oszczędności (na szczęście, bo te pieniądze naprawdę ich ratują). I właśnie od momentu, w którym zachorowała babcia lalki stały się jakimś punktem zaczepienia, czym, czego nie miałam wcześniej - jakąś nagrodą pocieszenia, kiedy styrana wracam od babci, kiedy boli mnie kręgosłup, bo babcia swoje waży. Czasem wydaje mi się, że już nie pamiętam tej starej, dziarskiej babci, która nigdy nie miała oporów i wstydu pytać o chłopaków i opowiadać, co nowego seksuolog powiedział w telewizji śniadaniowej, z którą jak byłam mała latem jadłam szpinak na balkonie, która szyła mi piękne sukienki dla lalek i zawsze liczyła po francusku, bo urodziła się i wychowała właśnie we Francji. Czasem kiedy kątem oka widzę jak siedzi na tapczanie, uśmiecha się jak dziecko i błądzi w swoim własnym świecie i nagle odwraca głowę, spogląda na mnie i pyta: przyniosłaś mi pokazać nową lakę? Uszyłaś jej coś nowego? A jutro też mi jakąś przyniesiesz?
Po prostu nie wiem, czy lalki byłby dla mnie tak samo ważne, gdyby babcia była zdrowa...

Przepraszam, jeśli post jest nie na temat, ale musiałam to z siebie wyrzucić

Awatar użytkownika
ila_214
Posty: 139
Rejestracja: 10 maja 2013, 11:48
Lokalizacja: Północ DW.
Kontakt:

Re: Wpływ lalek na nasze życie.

Post autor: ila_214 »

"Astridnat" - Dziekuję za życzenia, przydadzą się ;).

Dla mnie lalki były zawsze "obok", a teraz w wyniku wielu przewrotnych losowych sytuacji, jak i podświadomego dążenia do tego - stały się moim życiem. Nie wyobrażam sobie dnia bez pracy nad nimi i takich dni już nie mam. Troche to przekorne, chcąc - nie chcąc, że moje drugie hobby, stało się "codziennością" i szalenie dobrym antydepresantem ;). Jeszcze kilka lat temu, zarzekałabym się, że skupie się calkowicie na pisaniu książek, czy rysowaniu komiksu, a tu .. Cieszę się na myśl o moim "tak zmieniającym się" życiu.

Reasumując, ucieszyła mnie Twoja wypowiedź ! Napewno zajrzę na bloga, kocham konwersację z kreatywnymi, majacymi "coś" do powiedzenia ludźmi !

"ada.otto" - Temat jak najbardziej trafny i ciesze się, że byłaś w stanie otworzyć się na tyle, by opisac swoją historię. Jestem przeszczęśliwa, chociażby dla tego, iż te kilka, wystukanych na szybkiego, na łamach tego forum słów w jakimś stopniu pomaga ludziom ;).

Niestety nie jestem w stanie w pełni odczuc sytuacji, w której się znajdujesz, ale napewno nie jest Ci łatwo. Szanuję Cię za to, jak ważna jest dla Ciebie babcia oraz jak sie nią zajmujesz.

Od siebie nieskromnie dodam, że z uwagi właśnie na babcię i całą atmosferę towarzyszącą lalkom, powinnaś nawet, gdy w przyszłości zabranie Twojej ukochanej babci kontynuować lalkowanie. Zwyczajnie, dla wspomnień. Jestem pewna, że po tym ,co napisałaś, Twoja babcie nie chciałaby byś zaprzestała.

Ale ja moge sobie tylko gdybać, jak każdy, zaś prawdziwa decyzja zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Też zajże na Twojego bloga ;)
"Ila, tak po prostu."
Obrazek

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości