Ja akurat bestii nie mam
, mimo, że kilka razy miałam go łapkach. W sumie do zakończenia tej kolekcji zostały mi jeszcze trzy lale. Na rzecz tej serii wyprzedałam niemal połowę poprzedniej Disneyowskiej zbieraniny. Bardzo lubię ten odświeżony styl, metaliczny poblask skóry, drobną artykulację. Jeżeli chodzi o Disney store, to mimo, że wiele lalek mają ślicznych, ja nie umiem się do nich przekonać, nawet artykulacja ciałek mnie nie ujmuje specjalnie. Jest garstka, którą w jakiś sposób włączyłabym do zbioru, ale po za tym mój gust jest przy Disneykach Mattelowskich, szczególnie biorąc pod uwagę, że lalki komponują się starszymi wydaniami, jak Esmerald,a czy Megara, które właściwie miały swój jednorazowy wypust.
Czarownica zrobiona jest faktycznie fajnie, chociaż ten jej ciuch, to też taki wykrojony, być może laserowo, być może ze zgrzanymi bokami, ale obawiam się, czy i tak nitki nie będą lecieć, chociaż ja się lalkami raczej nie bawię, więc na stojaku chyba jest bezpieczna. Czarownica czarownicą, ale to Aurorka mnie bardzo zainteresowała, jest dla mnie jedną z najładniejszych, jakie spotkałam w zbieractwie. Przegapiłam ten zestaw jak bywał w cenie ok. 100zł, teraz udało mi się odkupić go z drugiej ręki, ale za wyższą sumę i używany. No, a z filmowego kopciuszka udało mi się w tkmaxxie trafić lady Tremaine i mam tylko ją z filmowej adaptacji, a wzięłam ją głownie z sympatii do Cate Blanchett, no i ubrana jest wspaniale, racja, nawet moldowane rękawiczki mi się podobają.
Co do Twojego siepania się stroju, to ja kiedyś dostałam taką poradę, aby kupić magic klej i delikatnie powlekać palcami brzegi tkaniny, klej wysycha i staje się przeźroczysty, a tkanina ponoć jest zabezpieczona