długo nie było mnie na tym forum i również przystopowałam kapkę z lalkowaniem (choć dbam regularnie i z wielką przyjemnością o moje lalki - przynajmniej te ulubione), ale dziś mnie chyba natchnęło znów do powrotu. a to dlatego, że dzisiaj udało mi się kupić pierwszy raz od pół roku (chyba) lalkę i to właśnie Shibajuku (na które zresztą polowałam już od jakiegoś czasu). Kupiłam ją bo pierwsze co pomyślałam - podróba Pullip. I tak siedzę, patrzę na tę Koe i zastanawiam się czy to jeszcze inspiracja czy może miejscami taki mniej czytelny plagiat
niemniej uznałam, że wizualnie mimo wszystko mi się podobają. dziś specjalnie biegałam po mieście żeby je znaleźć i przypomniało mi się, że kiedyś widziałam je w Słupsku w Textill Markecie, rzeczywiście była tam, jedyna, Koe. Wzięłam bo stwierdziłam, że nie wiem czy chcę zamawiać z allegro lalki zanim zmacam choć jedną na żywo
nie zawiodłam się bo też nie miałam jakichś specjalnych wymagań, poza tym udało mi się ją kupić za niecałe 100 zł zamiast 120 zł
smuci mnie, że stopki nie są artykułowane, martwią mnie też wiotkie stawy rąk przez co Koe nie zawsze chce siedzieć bez podparcia (a ma ciężki łeb więc leci do tyłu) i martwiła mnie łysinka z tyłu - jednak okazało się, że to wina zaczesania, kiedy rozczesałam te sztywne włosy okazało się, że są całkiem gęste i nawet fajne w dotyku. poprawiłam też jej kreski wokół oczu, bo denerwował mnie ten duży odstęp między eyelinerem a okiem.
Na razie nie wiem czy przymierzać się do repaintu. Kiedy ją kupiłam pomyślałam właśnie o tym, ale chyba nie wiem jak się do tego zabrać hyh.
Koe z moją Nellą
nagusieńka Koe, tej czarnej kropki na oku już nie ma, naprawiłam ten błąd
nie są złe, zapewne kupię jeszcze przynajmniej dwie (bo wizualnie mi się podobają), choć rzeczywiście ubranka mogłyby być lepszej jakości za tę cenę