Manhamana poruszyłaś kilka ciekawych kwestii
Manhamana pisze:
Czy przypadkiem na rynek trafiają jako recasty tylko lalki odlewane w fabrykach-molochach?
Jeśli chodzi Ci o to, czy są to odpady to wyprowadzę Cię z błędu: recasty mają zupełnie inną żywicę. Nie sposób pomylić ich z legitkami. Owszem, być może the HQ recasty z yourdolla o ile dobrze pamiętam ponoć mają lepszej jakosci żywicę, ale inne nie. Na zdjęciach juz to widać- znacznie inne odcienie, np 'pomarańczowy' tan minifek itp. Sama żywica w dotyku jest tez inna: lżejsza, daje się wgnieść paznokciem. I szybciej zółknie. porównywalna jest z żywicą tańszych oryginalnych firm np onlydoll. Więc kiedy masz w ręku np koreankę albo japonkę (ja obecnie tylko takie posiadam) to czujesz ogromną różnicę. Szczególnie jak dłużej z nimi chodzisz po parku w poszukiwaniu miejscówki na zdjęcie... oj ciążą paskudniki
Manhamana pisze:
Z cenami odlewów też jest ciekawie- skoro firmie opłaca się zrobić odlew za 55$ dolarów- to podejrzewam że hurtowo cena jest jeszcze niższa, to gdzie do ceny 530$ lalki "oryginalnej"...... Bo ja rozumiem wszystko, ale nie prawie 10-krotne przebicie.....
ja tego też nie rozumiem.. szczególnie jak widzę np ogłoszenie wujka S na castawaysach gdzie przy zakupie iluśtam dostajesz jedną gratis itp. Zupełna masówka... Tak jakby odlanie itp nic nie kosztowało. Podejrzewam, że z lalkami jest jak z butami. I np za oryginalne martensy płacisz ok 500 pln, w tym 200 za metkę/znaczek ale mimo wszystko jakość jest. "sprawiedliwa" cena to np 300... bo niezaprzeczalnie są trwalsze od takich za 50 od Turka czy Wietnamczyka
Myślę, że cena lalek oryginalnych jest tak bardzo wysoka względem recastów z 3 głównych powodów:
1. płacisz za metkę. Prestiż, nazwę itp. "bo stać mnie na volksa". Coś jak polityka firm samochodowych i odzieżowych.
2. płacisz za projekt. Jednak umówmy się, wyrzeźbienie ładnej lalki, o oryginalnych rysach, dobrze pozującej, wybalansowanej itp jest TRUDNE. Czy praca artysty ma swoją cenę? Da się np. przeliczyć to na godziny?
3. mimo wszystko płacisz za jakość i całą tę otoczkę (a to, ze np fairyland czy volks mają problem z supportem klientów i reklamacjami to inna sprawa... wiele firm lalkowych jak np migidoll czy resinsoul są przychylne swoim klientom). Lepsza żywica, ładne opakowania, poduszeczki, dodatki, fulseciki, certyfikaty itp. Z pełnym szacunkiem, ale kiedy przychodzą mi lalki ze sklepu to jest to zupełnie inne uczucie niż coś byle jak owiniętego w folię, często nadłamanego w kilku miejscach, w brzydkim kartonie. A już o używkach nie mówiąc: jakieś małe cukierasy, liściki z emotkami i życzenia... Od paru lat kupuję w większości używane i je kocham najbardziej
Wielu artystów zdaje sobie z tego sprawę i "personalizują" swoje arcydziałka właśnie poprzez ładne ich opakowanie
Taka lalka stworzona z miłością
Manhamana pisze:
A skoro robi tańsza firma, to czy ceny lalek nie są za wysokie? Bo w końcu płaci się za ręczną robotę a nie masówkę?
Oczywiście, że są zawyżone... ale znowu... ile płacimy za wykonanie a ile za wenę, talent i inspirację? lalka to nie borowanie zęba czy upieczenie chleba czy przywiezienie benzyny na stację... Owszem, fajno być dobrym dentystą, piekarzem czy dobrym kierowcą, ale lalka to kreowanie czegoś... Ja np. siedzę nad sukienką cały dzień (ok 10 godzin) i nie wyobrażam sobie jej puścić za stawkę 10 pln na godzinę... wiem, ze jest warta więcej niż 25 usd. Bo jest też określona cena mojej inwencji, tego, ze jest OOAK i tego, ze technicznie prosta... wizualnie i artystycznie przewyższy umiejętności przeciętnej krawcowej, która ma ciasne horyzonty i powie, że skoro 30 lat temu ją uczyli, że koronki się z dżinsem nie miesza to się nie miesza albo tiul tylko jako podszewkę!
A co do masówek... zależy o kim mowa. jeśli firma jest paru osobowa i aż ciężko znaleźć zdjęcia na flickrze, to jest to "artysta". Natomiast jeśli mówimy o Fairylandzie.... być może ich ubranka fullsetowe mogłyby być uznane za sztukę. natomiast banda minifek i pukisiów, każdy podobnie ubrany itp.... wątpię
Firmy samochodowe też wiele poświęcają uwagi projektom, innowacjom i detalom ale żeby jakiś model auta był ceniony wsród kolekcjonerów to musi być w jakiś sposób limitowany. Porównaj Astra G (trudno nie znaleźc co najmniej jednej na każdym parkingu) a Astra OCD/Bertone/Blueline itp... Niby to samo a jednak nie do końca
Manhamana pisze:
W przypadku lalek porcelanowych kolekcjonerskich jakoś nie ma problemu z recastami- mam kilka takich, których ilości mieszczą się w 100 egzemplarzach - kopiowanie ich byłoby całkiem intratnym zajęciem, a jednak podróbki się nie pojawiają.
Porównywałaś to z rynkiem i zapotrzebowaniem? Jeśli np. dana lalka ma ok 200 klientów to raczej nikomu nie bedzie się chciało. Jeśli natomiast lalka osiąga status mody (np. mnf chloe, pkf ante, volksy co poniektóre) i ludzie kupują ją, bo jest popularna a nie wyjątkowo piękna, postują ją na blogu w taki sam sposób jak kubek srajbaksa czy parę najaczy (niewątpliwie da się kupić tańsze i smaczniejsze kawy oraz wygodniejsze i ładniejsze buty) to bardziej opłaca się to podrabiać. Tak samo zresztą jak właśnie wymienione najacze, torebki MKorsa itp. To już jest moda a nie sztuka.
mam nadzieję, ze nikogo nie urażam posiadaniem własnego zdania
i chloe i antki są piękne